wtorek, 30 lipca 2013

Nie zawsze samodzielnie podjęte decyzję są dobre

Srebrnowłosy obudził się z wielkim bólem głowy. Powoli próbował otworzyć oczy ale jakieś silne światło mu w tym przeszkadzało. Kiedy w końcu je otworzył po wielu męczących próbach, nie wiedział co się dzieje. Widział wielką maszynę przypominającą kształtem  aparat zdjęciowy na stojaku. Maszyna świeciła na jakąś dziewczynę, która była spięta łańcuchami. Dopiero gdy to zobaczył, poczuł że on również jest skrępowany. Jago ręce zostały przypięte łańcuchami do sufitu, a nogi do podłogi w taki sposób że Gin musiał klęczeć lub kucać. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i zobaczył, że była to Kagura. Jej głowa zwisała bezwładnie. Nie miała na sobie swojego czerwonego, chińskiego stroju tylko jakąś szmatę przewieszoną na biodrach, a biust miała przewiązany czymś na podobe bandaży. Rudowłosa obudziła się i podniosła głowę oraz otworzyła oczy mrużąc je. Zaczęła kaszleć krwią. Z nosa i uszu zaczęły sączyć się cienkie, czerwone strużki. Znowu zakasłała po czym wymiotowała. Z jej wymęczonej i spoconej twarzy można była wyczytać, że bardzo cierpi.
-Co się dzieje? Czemu ona się tak męczy i czemu jesteśmy związani?-myślał czerwonooki.
-Kagura!-zawołał
Ona się tylko odwróciła w jego stronę i zobaczył, że płacze. Światło, które na nią świeciło zaczęło się coraz bardziej rozjaśniać. Kagura coraz bardziej cierpiała i płakała. Zaczęła krzyczeć i głośno szlochać.
-Hej! Kagura!-krzyczał Gintoki próbując z całych sił się uwolnić. Łańcuchy były zbyt mocne. Niebieskooka znowu zwiesiła głowę tracąc przytomność, a maszyna wyłączyła się i światło zgasło.
-To była twoja przyjaciółka, prawda?
Usłyszał kobiecy, pociągający głos.
-Kim jesteś i co z nią zrobiłaś suko?!
-Spokojnie. Po co te wyzwiska?
-Odpowiadaj!
-Skoro tak ładnie prosisz...Zapewne wiesz, że jest amanto a dokładniej Yato prawda? Jest niewyobrażalnie silna, tak jak inni z jej klanu. Ma ona jednak ogromny talent i potencjał. Może w przyszłości być w stanie pokonać nawet swojego brata...
-Skąd tyle o niej wiesz?!
-Haha-zaśmiała się jak lalunia.-mam źrudła. Wracając do tematu...Jest bardzo silna. Ale jej klan ma pewnął słabość. Nie mogą długo przebywać w świetle słońca. Używając tej lampy, która doskonale imituje promienie słoneczne osłabiłam ją na tyle aby móc bez problemowo wyssać jej energię za pomocą tych łańcuchów. Jej siła fizyczna i psychiczna, jej wiedza, energia życiowa...wszystko to będzie moje.
-Po co ci to?-spytał Gintoki.
-Widzisz tą kamienna tablicę?-spytała.
Spojrzał na pękającą tablicę, stojącą na kamiennym, niewysokim i małym stole.
-Widnieje na niej napis, który obecnie możesz przeczytać tylko ty. Jeśli wypowiem te słowa, będę wstanie wskrzesić jednego z najsilniejszych demonów.
-Ale co do tego ma ona?! I czemu tylko ja mogę to przeczytać?
-Spójrz na niego.-powiedziała.
Z ciemności wyłoniła się ciemna postać. To był ten, który porwał Gina. Od razu go poznał.
-To jest tylko mała cząstka tego potężnego demona, które są rozsiane na całym świecie. Żeby go wskrzesić potrzebuję jakąś żywą istotę, która mogłaby pełnić funkcję jego żywiciela, a prościej mówiąc pojemnika. Demon musi przejąć czyjeś ciało tuż po wskrzeszeniu by się zregenerować. Jest jednak jeden problem. To nie może być byle jaki człowiek. Musi to być ktoś, kto umie przeczytać napis. Próbowałam stworzyć w laboratorium taką istotę, lecz nikt się nie nadawał. Zwabiałam tutaj ludzi szukających pieniędzy pod pretekstem testowania szczepionki. Wszyscy jednak okazywali się być zbyt słabi na przyjęcie mego Pana. W końcu znalazłam ciebie.
-To po co ci Kagura?
-Wiem, że żebyś przeczytał mi to co jest tam napisane muszę cię szantażować. Jeśli nie będziesz współpracował, tak wymęczę tą dziewczynę ów maszyną że zginie w męczarniach. Więc...co wybierasz? Och! Zapomniałabym o jeszcze jednym.-powiedziała wyłaniając się z mroku.
Była zgrabną, młodą kobietą, hojnie obdarzoną  przez naturę. Nosiła czarne buty sięgające jej do kolan na obcasie. Miała ubraną ciemnoczerwoną miniówę (bardzo krótka spódniczka jakby ktoś nie wiedział ;)) i ciemnofioletową bluzkę z długimi rękawami, która sięgała jej do pępka. Rękawy były stanowczo za długie ponieważ sięgały jej do kolan. Twarz również miała ładną. Czarne, proste i długie włosy oraz duże, niebieskie oczy. 
Podeszła do czerwonookiego, tak że ich twarze dzielił zaledwie centymetr.
-Za podjęcie prawidłowej decyzji czeka cię nagroda...przystojniaku.-powiedziała namiętnie.
Złapała go delikatnie za policzki. Jej ręce powędrowały na jego ramiona. Swoimi nienaturalnie długimi i ostrymi paznokciami rozcięła rękaw jego Yukaty. Zsunęła ją z jego ramienia i rozpięła jego strój. Wszystkie jej ruchy były zmysłowe i pełne wdzięku. Zaczęła dotykać jego umięśniony brzuch i schodziła coraz niżej. Już chciała rozpiąć jego rozporek ale Gintoki kopnął ją z kolana w brzuch.
-Spadaj! Nikt cię nie chce to puszczasz się z każdym? Widzę że wygląd to nie wszystko...-powiedział.
-To bolało...jak mogłeś? Szkoda...-powiedziała nadal pociągająco, trzymając się za brzuch. 
Jej pomalowane na czerwono paznokcie zatopiły się w jego brzuchu tam, gdzie powinna znajdować się rana zadana przez ducha gdy go porwał. Samuraj plujnął krwią a kobieta zaczęła rozcinać jego brzuch od wewnątrz swoimi paznokciami. Wyciągnęła rękę i drasnęła delikatnie skórę na jego policzku mówiąc:
-Więc przeczytasz czy nie?
Srebrnowłosy spojrzał na nieprzytomną Kagure i powiedział:
-Przysięgasz, że ją uwolnisz gdy to przeczytam?-spytał wymęczony kaszląc krwią. Nie miał już nawet sił by mówić.
-Czy te oczy mogą kłamać?-spytała uśmiechając się.
Gintoki spojrzał na nią wyczekująco.
-Dobra, dobra. Przysięgam, że ją uwolnię. Pasuje?-powiedziała kładąc rękę na swoje serce.
-I tak ci nie wierzę ale nie mam innego wyboru...-powiedział zamykając oczy-ale czemu tylko ja mogę to przeczytać?
-Taka osoba rodzi się raz na około 500 lat. W chwili gdy wybrałeś drogę samuraja i postanowiłeś walczyć przeciw amanto, demon wybrał cię na swojego pośrednika na tym świecie. Zabiłeś niezliczoną ilość ludzi i kosmitów. Twoje ręce są splamione krwią. Ten który nigdy nie zaznał miłości i spokoju. Ten któremu wszystko odebrano. W sumie to nie wiem czemu wybrał akurat ciebie. Może to dla tego, że zabijanie jest dla ciebie niczymś zupełnie normalnym, na porządku dziennym? Dziwie się czemu masz tylu przyjaciół. Masz serce zimniejsze niż nie jeden kryminalista. Jesteś okrutny wiesz? Jesteś mimo wszystko gotowy poświęcić się dla tej niewinnej dziewczyny?
-Pokaż tą tablicę.-powiedział spokojnym głosem.
Nie wiedział czy to co teraz ma zrobić jest słuszne, czy będzie to jego największy błąd. Wiedział jednak, że musi uratować za wszelką cenę tą dziewczynę. Musi chronić jej uśmiech i życie. Ale może ona ma rację? Może nie zasługuję na przyjaciół? Przecież jest mordercą. Kto by pomyślał, że tak się przywiąże do tych wkurzających gówniarzy.
-Już się robi!-odpowiedziała uśmiechając się kobieta.
Podniosła tablicę i podeszła do niego. Sakata uważnie przyjrzał się znakom i powtarzał w myślach dziwne słowa, które wyczytał. Po kilku minutach spojrzał na nią i powiedział:
-Dziwne te słowa.
-Nieważne! Powiedz mi już jego imię!-jej gracja zniknęła ustępując miejsca gniewowi i niecierpliwości.
-Jednak nie jesteś taka opanowana jakby się wydawało...he.-powiedział starając poprawić sobie humor.
Spojrzał na wymęczoną twarz Kagury. Zdawało mu się, że poruszyła powiekami ale od razu wmawiał sobie, że to tylko jego wyobraźnia.
-Czytaj albo ta smarkula zdechnie!
Patrzył teraz znowu na jakieś dziwne znaki, których nigdy wcześniej nie widział, a mimo to doskonale wiedział co oznaczają. Wahał się. Nie chciał wskrzesić demona, który mógł być niebezpieczny dla całego świata. Wtedy jego poświęcenie dla Kagury poszłoby na marne bo i ona by umarła. Nie chciał jednak by przez niego niebieskooka umarła i to w tak okrutny i bolesny sposób. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Powiem to, demon mnie przejmie a Kagura i Shinpachi razem z Shinsengumi i innymi, powstrzymają mnie. Wierzył w nich, to jedyne co mu obecnie pozostało. Otworzył usta i chciał już powiedzieć pierwszą literę ale przerwał mu krzyk rudowłosej.
-Nieee! Nie musisz tego robić dla mnie! Jeśli umrzesz to nic nie będzie już takie samo! Będę szczęśliwa jeśli Ty będziesz żył...-rozpłakała się, tym razem ze smutku.
-Ale Ty musisz żyć. Nie ważne, że teraz tak mówisz. Jeszcze znajdziesz szczęście w życiu. Gdy postanowiłem zostać samurajem pogodziłem się z myślą, że w każdej chwili mogę zginąć. Wolałbym umrzeć w taki sposób niż zadźgany na śmierć na polu walki.-powiedział uśmiechając się łagodnie.
-Gadaj już!-niecierpliwiła się czarnowłosa.
-Anung un Rama.-powiedział cicho napis z tablicy.
-Wreszcie! A teraz możesz pożegnać się ze swoim nic nie wartym życiem!
-Gin-chan! Nie!-krzyczała Kagura.
Kobieta wbiła swoje paznokcie w jego brzuch i od razu wyciągnęła dłoń. Zakrwawionymi palcami przejechała po kamiennej tablicy i powiedziała donośnym głosem imię demona. Gintoki zakaszlał krwią i spojrzał na zapłakaną twarz niebieskookiej.
-Anung un Rama! Mój Panie! Ja, Twoja uniżona służąca pragnę Cię wskrzesić za pomocą tego niegodnego śmiertelnika!-mówiła pokazując dłonią na czerwonookiego.
-Gin-chan...czemu!? To nie tak miało być!-rozpaczała dziewczyna z klanu Yato.
-Heh...wybacz ale...będziesz żyła...a...to jest...teraz naj...najważniejsze...-ledwo co mówił srebrnowłosy.
W wielkiej sali, w której się znajdowali zrobiło się jeszcze ciemniej a z nieba zaczął padać deszcz z piorunami.
Cząstka demona którą wcześniej zawołała kobieta, podeszła do srebrnowłosego i złapała go za włosy i podciągnęła do go do góry tak mocno, że łańcuchy pękły. Gintoki był tak wysoko, że nie dosięgał stopami do podłogi.
-Nie! Gin-chan! Zostaw go! Głupku z naturalną trwałą! Nie daj się!!! Proszę...-krzyczała najgłośniej jak tylko umiała.
-he...narazie...-powiedział do Kagury zamykając oczy i uśmiechając się. Jego oczy wyrażały jednak smutek i ból.
Ciemna postać wbiła swoją rękę w jego klatkę piersiową i zamieniła się w czarną ciecz. Płyn zaczął wsiąkać w Gina przez jego wszystkie rany. Gdy demon został całkowicie wchłonięty, potwór przejął nad nim kontrolę. Opętany zaczął tarzać się po podłodze, zaczęły targały nim spazmy. Walczył z duchem ale od samego początku był zdany na klęskę, ponieważ był zbyt wyczerpany fizycznie i psychicznie. Z jego ust, uszu i nozdrzy zaczął wypływać ten sam płyn tworząc kałużę. Nagle do pomieszczenia weszło 7 osób. Zura, Shinpachi, Hijikata, Kondo, Okita, Yamazaki i Elizabeth.
-Co wy wszyscy tu robicie?-spytała Kagura okularnika.
-Spotkaliśmy ich po drodze. Później wytłumaczę,teraz musimy Cię uwolnić. Co się dzieję z Gin-sanem?-spytał Shinpachi.
-Demon Go opętał! Pomóżcie mu!-prosiła.
-Kondo-san pomożecie nam?-spytał go fajtłapa.
-Sogou, uwolnij dziewczynę a my złapiemy tą kobietę i zobaczymy co da się zrobić z samurajem.-wydał rozkaz Isao zgadzając się na udzielenie pomocy.
-Już się robi.-powiedział idąc w stronę Kagury.
-Szybko! Muszę mu pomóc!-krzyczała.
Okita uwolnił ją, a dziewczyna od razu zaczęła biec. Ten jednak złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ją do siebie.
-Puszczaj świnio!-zaczęła się szarpać.
-Nie pójdziesz tam.-odpowiedział przyciągając ją do siebie jeszcze mocniej.
Rudowłosa zaczerwieniła się lekko. Byli trochę zbyt blisko siebie.
-Nie puszczę cię. W tym stanie zrobiłabyś sobie tylko krzywdę...nie zrozum mnie źle...jesteś zbyt słaba i tyle...-powiedział lekko zakłopotany brązowowłosy.
Czy to możliwe? Ten sadysta się o mnie martwi? Czyżby on mnie...?-myślała patrząc mu w oczy.
Rozmyślanie przerwał jej krzyk Gintokiego, który kąpał się w krwi ledwo żywego Yamazakiego, przenoszonego przez Hijikate jak najdalej od opętanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz