wtorek, 20 sierpnia 2013

Szanuj starszych ludzi...

-Gdzie jestem? Jest tu ktoś ?!-zaczął krzyczeć.
Ruszył przed siebie. Kroczył po wydeptanej łące, z której nie wyrastały rośliny tylko stal. Stalowe bronie, wbite w ziemię lub porzucone, były brudne od krwi. To jednak nie wszystko. Na niektóre katany, wbite były ludzkie szczątki jak szaszłyki. Wszędzie pełno trupów i konających ludzi. Przyzwyczajony do tego widoku szedł dalej.
-Jest tu ktoś żywy?!-dalej wołał.
Zachodzące słońce świeciło mu prosto w twarz. Zdziwiony tym gdzie jest i jak się tu znalazł, postanowił poszukać jakiegoś miejsca na odpoczynek. Na skraju polany znajdował się mały, liściasty lasek do którego postanowił pójść. Słońce zaszło a srebrnowłosy nadal szukał dobrego miejsca. Kiedy przechodził pomiędzy drzewami usłyszał szeleszczenie. Zaczął się rozglądać ale nic nie zauważył. Znowu to usłyszał. Dźwięk dochodził zza jego pleców, odwrócił się szybko i zauważył, że krzak się poruszył. Zbliżył się do rośliny i uważnie jej przyjrzał. Może to po prostu jakieś zwierze? Już chciał odejść ale krzak znowu się poruszył. Wyciągnął przed siebie dłoń by rozchylić gałęzie. Gdy to zrobił ujrzał coś znajomego: Srebrne włosy...kurde, naturalna trwała...Jakieś dziecko.
Gin kucnął i powiedział:
-Możesz wyjść.
Dziecko nawet się nie poruszyło. Patrzyło na niego pustym wzrokiem. Znajomym wzrokiem. Czerwone oczy pozbawione blasku, nie było w nich ani trochę szczęścia czy nadziei. Nie było tam nawet smutku. Pozbawiona jakichkolwiek uczuć, zapomniana przez wszystkich i zagubiona duszyczka. Gdy tylko zauważył ten wzrok, od razu wiedział z kim ma do czynienia.
-Heh...gdzie ja do cholery jestem?!
Chłopiec również zauważył ich podobieństwo. Gintoki kucnął przed nim i uśmiechając się lekko powiedział:
-Hej...możesz śmiało wyjść. Nic ci nie zrobię. Jesteśmy tą samą osobą więc...
Nagle mały, srebrnowłosy wybiegł z krzaków i schował się za drzewem, patrząc się cały czas na Gina.
-Nie uciekaj.-powiedział podnosząc się i podchodząc do niego.  Chłopiec schował się jeszcze bardziej a gdy Sakata chciał podejść bliżej, nagle znikąd wyskoczył zza zarośli jakiś facet z kataną w ręku. Chciał zaatakować małego ale Gin mu nie pozwolił. Bez używania swojego bokutou i z niezwykłą szybkością oraz zręcznością złapał dłoń wojownika i wyrwał mu broń, przykładając ją do jego gardła.
-Nie przerywaj. Tu dzieją się ważne rzezy, której twój mały rozumek nie ogarnia, więc spadaj stąd a jeśli nadal nie pojmujesz to będę musiał cię sprzątnąć. Rozumiesz?-powiedział stanowczo ale spokojnym i niewyrażającym żadnych uczuć głosem. No może oprócz lenistwa.
-Giiiiń!!!-krzyknął napastnik i rzucił się ma mężczyznę. Z całej siły próbował uderzyć go w twarz ale Gin skutecznie unikał ataków z palcem w nosie. Dosłownie.
-Masz ostatnią szansę. Odejdź albo to będzie twój koniec.-powiedział łapiąc go za gardło.
-Zdychaj!-krzyknął po czym kopnął go w brzuch.
Sakata puścił go i odsunął się kawałek po czym wbił katanę prosto w serce mężczyzny. Ten jeszcze przez chwilę szarpał się ale, w końcu upadł na ziemię i umarł. Gdy było po wszystkim, spojrzał na młodego. Widząc, że patrzy się na niego wielkimi oczami, wyrzucił broń i wytarł brudną od krwi rękę w liść drzewa.
-Nic ci nie jest?-spytał.
-Jesteś silny-odpowiedział chłopiec cicho.
Gintoki podszedł do niego i spytał:
-Gdzie jesteśmy? I czemu jest nas dwóch?
-To dobrze, że jesteś silny. To jednak nie takiej siły obecnie potrzebujesz.-odpowiedział ignorując jego pytanie.
-Jaka siła?-spytał zdziwiony.
-Choć.-powiedział łapiąc go za rękę i prowadząc przez gąszcz.\-Dokąd idziemy?
-Zobaczysz.
Szli tak przez las z jakieś 15 minut. Doszli do starej chatki, która wyglądała na opuszczoną. Podeszli do drzwi, od domu a chłopiec zapukał w nie. Po chwili otworzył im niewysoki staruszek z bardzo długą brodą. Miał zielone oczy i był łysy. Na jego pomarszczonej twarzy widniał szeroki, szczery uśmiech.
-Ooo! W końcu cię znaleźliśmy!-powiedział głośno staruszek przykładając swoją laskę do czoła Gintokiego.
-Dziadku co chcesz z nim zrobić?-spytał mały.
-Zobaczymy...chodźcie.-odpowiedział.
Odsunął swoją laskę i wszedł do swojego mieszkania a za nim goście.
-Hej, dlaczego tu przyszliśmy? Co to za staruch?-szepnął samuraj do chłopca.
-Jaki staruch?! Chcesz dostać laską przez łeb?! Ach ci ludzie...Zaraz się dowiesz!-powiedział staruszek zanim odpowiedziało dziecko.
Przeszli przez korytarz i weszli do dużego pokoju. Na środku stał ciemny, drewniany stół a naokoło niego siedziały cztery osoby. 3 kobiety i 1 facet. Wszyscy pili herbatę a gdy zauważyli, że mają gości odstawili  ją i popatrzyli na nich.
-Witaj! Czekaliśmy na Ciebie bardzo długo Gintoki-sama.-powiedziała uśmiechając się młoda kobieta o ciemnofioletowych, lekko kręconych włosach i piwnych oczach.
-Dzień dobry...yyy....powie mi ktoś, w końcu co się tutaj dzieje?
-Pomyśl przez chwile tępaku.-odpowiedziała dziewczynka o długich, prostych, czarnych włosach i niebieskich oczach. Miała na oko 15/16 lat, może nawet mniej.
-Zachowuj się Aoi! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś się tak nie odzywała?! Za karę nie zjesz jutro kolacji! Gintoki-sama przepraszam za nią...
-Ojej daj dziecku żyć! Młoda jest, musi się wyszaleć! A poza tym ty też jesteś już irytującą z tą kulturą. Jak to młodzi mówią-wrzuć na luz Levi! Oh, witaj jestem Hilda ale mów do mnie babciu.-przedstawiła się starsza, niska kobieta z siwymi, gęstymi włosami spiętymi w koka. Ma piwne oczy i okulary z okrągłymi szkłami.
-No ale babciu...tak nie wypada. Jak musiał się poczuć Gintoki-sama? Martwię się o nią...nikogo nie słucha...
-Dajcie spokój...Aoi nic nie przemówi do rozsądku więc po co się spinać? Nie hałasujcie już tak, próbuje zasnąć...-powiedział chłopak z krótkimi, jasnymi blond włosami i niebieskimi oczami. Wyglądał na 17latka.
-A ty się nie odzywaj nie pytany gnido!-wykrzyczała Aoi.
-Ja mam imię sklerotyczko.
-Yukio-srukio, pasuje tępoto?
-Zejdź ze mnie brzydulo!-odgryzł się blondyn.
Rozwścieczona czarnowłosa wstała od stołu i rzuciła się na Yukoi. Walnęła go z liścia w twarz i krzyknęła:
-Stul ryj!
-Dobra przepraszam! Zostaw mnie...no przeprosiłem przecież! Złaź! Bo zaraz wyrwę ci te ohydne włosy i wydłubie te puste oczy!-krzyknął chłopak.
-Ty szmaciarzu...-powiedziała cicho.
-Tą twarz ci też oszpece!
-Obyś tylko zdychał w cierpieniach gnoju...
-Co? Hej Levi-chan! Babciu pomocy! Ja nie chce umierać!-zaczął krzyczeć jak poparzony z prawdziwym strachem w głosie.
Wyciągnął nóż z ciasta, które stało na malutkim stoliczku i złapał dziewczynę  za włosy. Ta nie mogła się wydostać. Yukio szaleńczo zamachnął się nożem i pewnie podciął by jej gardło gdyby nie zainterweniował staruszek i Gin. Starzec złapał Aoi i odsunął ją od napastnika a srebrnowłosy zabrał chłopakowi nóż i położył go brzuchem do podłogi, złapał go za nadgarstki i położył je na jego plecach obezwładniając go.
-Spokojnie, nie szarp się tak.-uspokajał Yukio.
-Ale ona...ona powiedziała, że mam zdychać i...i...i...-próbował się usprawiedliwić ale przerwał mu dziadek:
-Zawiodłem się na tobie Yukio. Myślałem, że jesteś inny, że rozumiesz. To są tylko kłamstwa wymyślone przez głupich ludzi. Przecież Aoi nie zrobiłaby czegoś takiego...gdyby mogła oczywiście...
Niebieskooka cała zapłakana i roztrzęsiona, uwolniła się z objęć starca i wybiegła z pokoju płacząc.
-Dziadku...I co teraz?-spytała przerażona Levi.
-Hmyy...-jęknął-możesz już go puścić.-powiedział do Gina.
-Dowiem się, w końcu o co tu chodzi?-spytał samuraj puszczając blondyna.
-Choć za mną chłopcze. Pójdziemy do pewnego pokoju...Levi, mogłabyś zrobić nam herbatę?
-Dobrze dziadku.-odpowiedziała fioletowowłosa.
-I teraz masz swoje ''wrzuć na luz''.-powiedziała do babci.

Srebrnowłosy i staruszek wyszli z pomieszczenia i powoli skierowali się do innego, większego , choć ciemniejszego pokoju ze zdobionymi złotem ścianami. Był piękny i bardzo, bardzo ciemny. W środku stał stół a na jego środku pozłacana świeca.
-Proszę, usiądź.
Gintoki usiadł przy stole a przed nim dziadek.
-Co chciałbyś wiedzieć najpierw?-spytał uśmiechając się.
-Gdzie ja jestem? I czemu jestem tu też ja z przeszłości? I kim jesteście, skąd znacie moje imię i co to było przed chwilą? Czemu ten chłopak chciał ją zabić?!
-W momencie gdy tamten demon Anung un Rama przejął twoje ciało, twoja świadomość została przeniesiona do tego świata. To jest twój świat i możesz robić tu wszystko czego zapragniesz. Możesz nawet zmienić porę dnia czy nocy. Wystarczy, że pomyślisz o jedzeniu a ono od razu się pojawi...(rozmarzył się biedak XD)
-Serio? Oi, mówisz poważnie staruszku?
-Jaki staruszku?! Ja ci zaraz dam staruszku! Młodzieniaszkiem jeszcze jestem!-zaczął krzyczeć.
Gintoki patrzył na niego swoim rybim wzrokiem dłubiąc w nosie.
-Nie stresuj się tak bo zaraz twoje stare zawory popuszczą!-odpowiedział.
-Jestem przygotowany na takie rzeczy! Zawsze mam ubraną pieluchę, Ha!
-Dobra...kontynuuj jeśli nie musisz jej teraz zmienić...
-Yhym,yhym-zakaszlał-no więc możesz robić tu wszystko i...i...i...Zzzzzzzz-usnął
-Hej dziadku? Obudź się! Bo spóźnisz się do szkoły...-mówił niecierpliwie Gin.
-Hej! Staruchu obudź się, nie mam całego dnia!-krzyknął.
-Ja ci zaraz dam staruszku!-krzyknął budząc się z drzemki i walną go w głowę swoją laską.
-Dziadku...mógłbyś do cholery nie zasypiać i opowiedzieć mi wszystko...?-odpowiedział sztucznym, miłym głosem Sakata.
-Wybaczam. No więc to twój świat. Ten świat powstał na bazie twoich wspomnień. Czyli na przykład ciebie z przeszłości. A my jesteśmy duchami, które uwolniliście razem z tamtą rudą dziewczyną.
-To wy!??-krzyknął zdziwiony.
-Nie drzyj się!-skarcił go i uderzył laską w brzuch.
-Chcemy wam bardzo za to podziękować,gdyż wygrywając w zabawę w chowanego uratowaliście nas. Jest nas bardzo dużo więc inne duchy wybrały naszą rodzinę, abyśmy ci jakoś pomogli w ramach wdzięczności.
-Jak mogę się stąd wydostać?-spytał podekscytowany Gintoki odzyskując nadzieję-Aha i co z tymi dzieciakami które się pobiły?
-Jutro wszystko ci wytłumaczę, zaczyna się robić późno. Ale ostrzegam cię! To nie jest łatwe wydostać się stąd!
-Spokojnie. Już ja dam radę i skopię dupsko temu głupiemu demonowi!


********************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba. :). Pisałam to tak długo,że myślałam, że się prędzej zestarzeje niż to dokończę XD.
Tym razem postaram się dodać nową notkę w standardowym czasie czyli w ciągu około tygodnia.
Pozdrawiam!




1 komentarz:

  1. sory ale chyba się popłakałam ze śmiechu xD
    Jakie teksty w ogóle xD
    Omggg
    Jestem ciekawa dalszej części.

    WIENY FAN JA <3

    OdpowiedzUsuń