środa, 26 czerwca 2013

1.Pomożesz mi Onii-chan?

Witam ;). Na tym blogu będę pisała opowiadania o naszych kochanych świrach z anime pt. Gintama. Proszę o komentowanie czy się Wam podobają moje wypociny i co powinnam poprawić w sposobie pisania. Dziękuję i ZAPRASZAM !!! :3

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
        Mężczyzna z naturalną trwałą na głowie, miłośnik czekoladowego deseru i czytania JUMP'a ze srebrną duszą samuraja leżał własnie na kanapie i czytał mangę.
-Kurcze, fajnie byłoby umieć zrobić takie coś jak 'bankai' ...O czym ja gadam?! Rany, jestem już za stary na czytanie JUMP'a i marzeniu o super mocach!
-A moim marzeniem jest mieć roczny zapas sukonbu (wodorostożelki)!!!-powiedziała niebieskooka dziewczyna z jasną cerą i rudymi włosami, stale walcząca ze swoją krwią Yato.
Zamiast gadać o takich głupotach powinniście myśleć skąd wziąć pieniądze na spłatę czynszu w tym miesiącu.-przypomniał im bezużyteczny frajer, którego okulary są bardziej Schinpachowe niż on sam, a reszta to 95% jego samego, 3% wody i 2% innych śmieci.
-Aaaaa...stara baba znowu będzie się darła...Już od ponad dwóch miesięcy nie mieliśmy żadnych klientów, oprócz dzieciaka, który za znalezienie jego żuka dał nam 2 paczki srajtaśmy!-marudził Gintoki.
-I w dodatku ten okularnik Shinpachi dostał rozwolnienia i zużył większość bezcennego papieru!!!-wykrzyczała Kagura z pogardą.
-Właśnie, do niczego się nie nadajesz.
-Hej, a kto robi codziennie zakupy i sprząta po was ten bajzel? I ja jestem do niczego?!-wykrzyczał zbulwersowany Shimura.
-Ja tam mogę żyć w śmietniku i nic nie jeść, dopóki mam mój ulubiony deser czekoladowy i kochane sake, a poza tym mogę poprosić Tamę żeby nam pomogła posprzątać.-zachichotał Gin.
        Długo się jeszcze tak kłócili gdy nagle usłyszeli głośne i nieustające pukanie do drzwi.
-Oi, oi czyżby klient? Już, już! No przecież idę!-krzyczał znudzony ale lekko zaciekawiony samuraj.
Otworzył drzwi i zobaczył małą, zapłakaną dziewczynkę. Miała około 6/7 lat. Ubrana była w białe kimono, które na brzegach rękawów miało ikony kwiatu wiśni. Niby zwykła smarkula gdyby nie to, że jej strój był cały brudny i podarty a do tego była bosa. Na dworze było chłodno i nieustannie padał deszcz a ona przyszła do nich bez butów, parasola i tak niedbale ubrana.
-Yorozuya Gin-chana, w czym mogę ci pomóc panienko?-spytał zdziwiony Gintoki, przykucając przed nią aby ich twarze były mniej więcej na tej samej wysokości.
Dziewczynka o niedbale spiętych w warkocz pięknych kruczoczarnych włosach i fiołkowych oczach spytała:
-pomożesz mi Onii-chan? (braciszku)
-Zobaczymy co da się zrobić ale najpierw powiedz w czym problem?
-Proszę...-przykucnęła i na klęczkach, kładąc się przed nim wydukała głośno szlochając:
-Proszę...pomóżcie mojemu...mojemu kochanemu braciszkowi...błagam...
Siedzący na kanapie w pokoju obok Kagura i Shinpachi spojrzeli na siebie, potem na srebrno włosego.
-Wstań.-powiedział pomagając podnieść się czarnowłosej-Usiądź sobie na kanapie i poczekaj na mnie. Zaraz przyjdę dobrze?
-Dobrze...-odpowiedziała cicho,dalej płacząc ładna dziewczynka.
-Gdzie idziesz Gin-san?-zapytał cicho okularnik kiedy Gin chciał już wyjść.
-Do starej baby.
-Po co?
-Spytam się jej czy nie ma jakichś rzeczy dla tej małej na przebranie.
-Dobra, a my spróbujemy się dowiedzieć od niej czegoś więcej.
Sakata wyszedł.Kagura próbowała pocieszyć dziewczynkę i opowiadała jej kawały. Po chwili zapytała ją:
-Ja jestem Kagura a to Shinpachi. Powiesz jak masz na imię?
-Tsubaki.
-Tsubaki-chan tak? Ładne imię! A tamten głupek z naturalną trwałą nazywa się Gintoki i jest naszym nieudolnym szefem.-Powiedziała śmiejąc się szeroko.
-Hej, sposób w jaki to powiedziałaś nie stawia nas w dobrym świetle Kagura-chan-napomniał ją cicho Shinpachi.
-Tsubaki-chan powiesz nam coś więcej o twoim bracie i problemie z jakim do nas przyszłaś?-spytał ją brązowooki
-Powiem kiedy Onii-chan przyjdzie.
-No dobrze.-powiedział zawiedziony i bardzo zdziwiony Shinpachi patrząc na równie zdziwioną Kagurę mającą w ustach sukonbu.
*
-Oi! Oi! Stara babo, gdzie cię wywiało?!-darł się Gintoki na prawie cały głos.
-Uspokój się głąbie! Nie dasz się nawet kobiecie chwilę zrelaksować!-powiedziała Otose wstając z fotela w małym składziku paląc papierosa.-Przyszedłeś spłacić czynsz? Bo jeśli nie to będziesz musiał sprzedać jakiś swój organ i dać mi pieniądze!
-Jedyne co mogę sprzedać to moja koza z nosa! Mam do ciebie prośbę.
-Co się stało?
-Przed chwilą przyszła do nas dziewczynka, która ma na oko z 6 lat. Jest cała brudna i ma podarte ubranie oraz jest bez butów. Masz może coś dla niej na przebranie?
-hmyyy...Poczekaj zaraz wrócę.-powiedziała staruszka znowu wchodząc do składzika. Szukała czegoś przez prawie 10 min, a kiedy wruciła do Gina miała w ręku czerwone kimono z czarnymi, drobnymi serduszkami. W drugiej ręce miała baleriny o kolorze fioletowym, podobnym do oczu dziewczynki.
-Skąd to masz?!-zapytał zdziwiony Sakata.
-Moja koleżanka powiedziała żebym dała to komuś, bo jej wnuczka już z tego wyrosła a szkoda było jej to wyrzucić. Nosiła to zaledwie kilka razy.
-Dzięki stara babo.-podziękował jej i wziął od niej rzeczy.
-Wyślę później do ciebie Tamę żeby pomogła się umyć i przebrać dziewczynce. Zaraz powinna wrócić, wysłałam ją po papierosy.
-Dzięki, narazie.-rzucił srebrnowłosy i wyszedł.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Mam nadzieję,że się Wam podobało :). Jeszcze raz bardzo proszę o komentowanie bo inaczej nie będę wiedziała czy mam dalej pisać, bo po co mam się męczyć skoro Wam się nie będzie podobało?:3 Kolejna notka za mniej więcej tydzień.